poniedziałek, 18 stycznia 2016

AZJACI CIERPIĄ W PODRÓŻY

Na dworcu kilku mężczyzn mocuje bagaże na dachu autobusu bez szyb.
Oprócz kierowcy jest też...nazwijmy go "pilot", chociaż to on jest tu najważniejszy.
Jego funkcja zaczyna się od sprawdzenia biletów i przydzielenia miejsc. Ilość miejsc jest nieograniczona. Kiedy wszystkie siedzenia są już zajęte zaczyna się upychanie,
a kiedy każde dwa siedzenia zajmują już trzy osoby, to są przecież jeszcze małe dziecięce krzesełka, które w razie potrzeby można ustawić w przejściu.
Następnym zadaniem kierownika autobusu jest zaopatrzenie pasażerów w plastikowe woreczki. Azjaci cierpią w podróży. Chorują Tajowie, chorują mieszkańcy Laosu i Wietnamczycy. Korzystają więc z woreczków głośno, namiętnie i bez krępacji (korzystają, przecierają usta i wracają do rozmowy). Pełne woreczki wyrzucają przez okna. Ci którzy siedzą przy oknach, nie korzystają z woreczków. Zdarza się, że ktoś położy się na krótką drzemkę na podłodze.
Palenie w autobusie jest oczywiście dozwolone .
Kierowcy używają klaksonu do komunikowania się z innymi użytkownikami drogi. Trąbią kiedy jadą, kiedy hamują, kiedy skręcają w prawo i kiedy skręcają w lewo, i trąbią tak po prostu, dla zasady. Pilot stojący w otwartych drzwiach pokrzykuje do mijanych motocyklistów (jechaliśmy też raz z takim, który wychylał się i próbował uderzać ich po kaskach).
Na drodze większy ma zawsze pierwszeństwo i choć pasy są tylko dwa, to możliwości - nieograniczone.
(Wspomnienie sprzed wielu lat. Nie wiem czy palenie w wietnamskich "swojskich" autobusach jest nadal akceptowane.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz