poniedziałek, 8 lutego 2016

THAI TIME

O tym, że w Tajlandii obowiązuje nieco inny czas, wiedzą chyba wszyscy, którzy tam byli i próbowali się z kimś na coś umówić. Wiedzą o tym też sami Tajowie i żeby "doprecyzować" np. godzinę rozpoczęcia wycieczki, dodają: "taj tajm".
Dzięki temu wiemy, że bus przyjedzie po nas o ósmej i to nic, że kuchnia w naszym hostelu dopiero zaczyna serwować jedzenie. Zdążymy zjeść śniadanie, bo wycieczka odbywa się w taj tajm (to skrót autentycznej rozmowy z organizatorem).
Niestety wg taj tajmu jeżdżą też często autobusy i pociągi.

Umówiłam się z moją tajską koleżanką, że odbierze mnie z lotniska w Khon Kaen. Samolot przylatywał przed jedenastą. Po dwunastej nadal siedziałam nad kawą w lotniskowym barze. W końcu dostrzegłam w oddali parę z małym dzieckiem. Nie rozglądali się i nigdzie się nie spieszyli. Robili to, co robią w takiej sytuacji wszyscy Tajowie: on stanął z dzieckiem na tle bramki z napisem "arrivals", ona wyjęła tablet i zrobiła zdjęcie.
Pierwsze słowa jakie padły brzmiały: "O czeeść! Kiedy przyleciałaś??"   :-)

1 komentarz: