W tłumaczeniu oznacza:
Miasto
aniołów, wielkie miasto [i] rezydencja świętego klejnotu Indry [Szmaragdowego
Buddy], niezdobyte miasto Boga, wielka stolica świata, ozdobiona dziewięcioma
bezcennymi kamieniami szlachetnymi, pełne ogromnych pałaców królewskich,
równającym niebiańskiemu domowi odrodzonego Boga; miasto, podarowane przez
Indrę i zbudowane przez Wiszwakarmana.
Ale
anioły i domy niebiańskie plasują się na bardzo odległym miejscu na liście
rzeczy, które przychodzą człowiekowi do głowy, gdy po raz pierwszy ląduje
w tajskiej stolicy. Bangkok to miasto chaosu. Hałas, klaksony, zatłoczone
ulice, pędzące tuk-tuki próbujące wywalczyć swoje miejsce na drodze, niemalże
rozpychając się łokciami wśród znacznie większych pojazdów, smog utrudniający
oddychanie i w jeden dzień pokrywający odzież szarym woalem, stragany ze
wszystkim, stoiska z jedzeniem, taksówkarze namawiający
przechodniów na wycieczkę na ping pong show, bary próbujące zagłuszyć muzykę
puszczaną przez sąsiadów i uliczni grajkowie (wyjątkowa kategoria wśród
czynników chaosogennych; obdarzeni bardzo egzotycznym słuchem, interesującymi
umiejętnościami wokalnymi, posługujący się angielskim z tajskim akcentem;
wykonują głównie covery znanych przebojów, choć często trudno rozpoznać których).
Uwaga: w tym filmie dźwięk jest bardzo istotny!
Chaos, który początkowo jest tak intensywny, że aż męczący, po jakimś czasie przestaje być zauważalny. Kiedy po całej azjatyckiej przygodzie człowiek znów zjawia się w Bangkoku (żeby odlecieć na dłużej, albo nawet na zawsze), to to już jest dla niego zupełnie inny Bangkok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz