piątek, 11 marca 2016

MIASTO ANIOŁÓW

Pełna nazwa Bangkoku (taj. Krung Thep) widnieje w Księdze Rekordów Guinnessa, jako najdłuższa nazwa geograficzna na świecie i wygląda tak: กรุงเทพมหานคร อมรรัตนโกสินทร์ มหินทรายุธยามหาดิลก ภพนพรัตน์ ราชธานีบุรีรมย์ อุดมราชนิเวศน์ มหาสถาน อมรพิมาน อวตารสถิต สักกะทัตติยะ วิษณุกรรมประสิทธิ์, a brzmi TAK.
W tłumaczeniu  oznacza:
Miasto aniołów, wielkie miasto [i] rezydencja świętego klejnotu Indry [Szmaragdowego Buddy], niezdobyte miasto Boga, wielka stolica świata, ozdobiona dziewięcioma bezcennymi kamieniami szlachetnymi, pełne ogromnych pałaców królewskich, równającym niebiańskiemu domowi odrodzonego Boga; miasto, podarowane przez Indrę i zbudowane przez Wiszwakarmana.

Ale anioły i domy niebiańskie plasują się na bardzo odległym miejscu na liście rzeczy, które przychodzą człowiekowi do głowy, gdy po  raz pierwszy ląduje w tajskiej stolicy. Bangkok to miasto chaosu. Hałas, klaksony, zatłoczone ulice, pędzące tuk-tuki próbujące wywalczyć swoje miejsce na drodze, niemalże rozpychając się łokciami wśród znacznie większych pojazdów, smog utrudniający oddychanie i w jeden dzień pokrywający odzież szarym woalem, stragany ze wszystkim, stoiska z jedzeniem, taksówkarze namawiający przechodniów na wycieczkę na ping pong show, bary próbujące zagłuszyć muzykę puszczaną przez sąsiadów i uliczni grajkowie (wyjątkowa kategoria wśród czynników chaosogennych; obdarzeni bardzo egzotycznym słuchem, interesującymi umiejętnościami wokalnymi, posługujący się angielskim z tajskim akcentem; wykonują głównie covery znanych przebojów, choć często trudno rozpoznać których).


 

Uwaga: w tym filmie dźwięk jest bardzo istotny!


Chaos, który początkowo jest tak intensywny, że aż męczący, po jakimś czasie przestaje być zauważalny. Kiedy po całej azjatyckiej przygodzie człowiek znów zjawia się w Bangkoku (żeby odlecieć na dłużej, albo nawet na zawsze), to to już jest dla niego zupełnie inny Bangkok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz