poniedziałek, 11 stycznia 2016

WIELKI PAŁAC JEST ZAWSZE ZAMKNIĘTY

Podczas pierwszej wizyty w Tajlandii nie udało mi się zwiedzić Wielkiego Pałacu. Spędziliśmy w Bangkoku kilka dni, ale jakoś tak się składało, że zawsze kiedy docieraliśmy pod Pałac, to ktoś nas informował, że jest albo już zamknięty, albo jeszcze zamknięty.
Ostatecznie za każdym razem kończyło się na wycieczce tuk-tukiem do jakiejś świątyni lub innej atrakcji turystycznej. 
No i właściwie byliśmy tak "luźni" w kwestii planu wyprawy, że specjalnie tego nie analizowaliśmy i obeszło się bez żalu.
Zdziwiło mnie tylko, że kiedy już po powrocie komuś o tym opowiadałam, to okazywało się, że to nie było tylko moje doświadczenie. Wychodziło na to, że Pałac jest zawsze akurat zamknięty i o dziwo każdy ma takie szczęście, że w pobliżu pojawia się jakiś kierowca z gotowym planem wycieczki zastępczej.
Kiedy po kilku latach wróciłam do Bangkoku, po raz kolejny podjęłam próbę.
Wszyscy pytani o drogę ludzie spoglądali na zegarek i ze smutkiem informowali nas, że niestety to nie pora, ale drzwi były jednak otwarte, a jeden z komunikatów lecących z megafonów, ostrzegał przed osobami udzielającymi nieprawdziwych informacji jakoby Pałac miał być zamknięty dla zwiedzających.
...ale mimo że udało nam się w końcu dostać do środka, to po dziesięciu metrach powolnego przesuwania się w tłumie w kierunku kas biletowych, odziane w długie rękawy (takie zasady), zawróciłyśmy i poszłyśmy gdzieś indziej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz